poniedziałek, 30 czerwca 2014

Opowiadanie nr.6 "Tatuaż" Grzegorz Książek- wyróżnienie w konkursie Horror na debiut

Tatuaż

Zabrała go do przydrożnego motelu, w którym, jak informował neon, mieścił się także salon tatuażu. W recepcji kobieta podeszła do lady, by zabrać klucze. Otrzymała je od ogromnych rozmiarów mężczyzny. Był łysy, miał za to bujną, czarną brodę. Mimo półmroku nosił ciemne okulary. Jego potężne przedramiona pokrywały tatuaże.
            W barze rozmowa niezbyt się kleiła, ale im obojgu nie zależało chyba na tym, aby się zaprzyjaźnić. Mieli w planach coś innego, a to nie wymagało zbyt wielkiej wiedzy o sobie nawzajem. Potrzebowali jedynie kilku kolejek i pokoju w motelu. Dziś w nocy oboje wyświadczą sobie przysługę, a rano, gdy się obudzi, jej nie będzie w pokoju. Wyjdzie gdzieś, aby już nigdy nie musieli się spotkać. Da mu czas na zamówienie taksówki i powrót do przyjaciół.
            Tymczasem ruszyła w kierunku schodów, a on poszedł jej śladem. Mijając recepcjonistę zapytał, czy rano mógłby zrobić sobie tatuaż, na przykład: „zrobiłem to z nią dwa razy” i dzisiejsza data. Michał był już pijany. Wówczas mówił zbyt wiele, bezmyślnie. Mężczyzna nie zareagował w żaden sposób na żart, który nie był zresztą zbyt dobry. Miał nieporuszoną twarz, jak nieboszczyk. Chłopak wzdrygnął się i pożałował, że w ogóle się odezwał. Przyśpieszył kroku, aby nie zgubić partnerki.




Mógł się spodziewać, że nie zaproponuje mu drinka. Chciał ją pocałować, ale to wyraźnie się jej nie spodobało. Pchnęła go na łóżko i zaczęła zrywać z niego ubranie, lecz gdy on spróbował zdjąć jej bluzkę, odtrąciła go. Spojrzał w jej oczy. Dostrzegł w nich niezgodę na jakikolwiek sprzeciw. Był ofiarą jej pożądania i podobało mu się to. Myśl, że będzie jedynie narzędziem w jej rękach, podnieciła go.
Zaczęła pieścić i całować jego tors i brzuch. Zamknął oczy i skoncentrował się na przyjemności. Nagle poczuł, że kobieta kąsa go w okolicach podbrzusza. Drgnął i posunął się w górę łóżka. Spojrzał na kobietę, która stanęła naprzeciwko niego.
            – Słuchaj… Jak ty się właściwie nazywasz?
            Nie odpowiedziała. Zamiast tego szybkim, sprawnym ruchem zdjęła ubranie. Jego oczom ukazało się jej dojrzałe, kobiece ciało, które wydało mu się wciąż czymś przesłonięte. Po chwili zrozumiał, że był to tatuaż. Zaczynał się na udach i ciągnął w górę, pokrywając dolne partie ciała jakby wężową, mieniącą się niczym ciemny szafir, łuską. Im wyżej, tym łuska zdawała się jaśniejsza, aż w okolicach piersi niemalże znikała, jakby były one przesłonięte jedynie cienką woalką. Dodatkowo bujne piersi obejmowały potworne łapska zakończone długimi, ostrymi szponami. Między piersiami w okolice pępka nurkował podłużny gadzi łeb, który w okolicach obojczyka był ukoronowany imponującym porożem, kończącym się gdzieś na plecach.
            Usiadła na nim okrakiem. Przez ułamek sekundy przeszyło go przenikliwe zimno i niepokój wypełnił jego myśli, lecz te uleciały wraz z jej pierwszym, pełnym ruchem bioder. Jej dłonie powędrowały w górę i zatrzymały się na jego piersiach. Zaczynała powoli, płynnie. Potem gwałtowniej, coraz głębiej wbijając paznokcie w jego skórę. Krzyknął. Nie zwróciła na to uwagi. Przyspieszała i naciskała coraz mocniej. Usiłował ją zepchnąć, jednocześnie z perwersyjną satysfakcją chciał, aby kontynuowała. Przez zmrużone oczy śledził, jak nad nim góruje. Jakże inne było to od tego, co znał. Ze swoją dziewczyną kochał się delikatnie, powoli i z namysłem dotykając jej intymnych miejsc.
Nagle Michałowi zdało się, że potężny gad poruszył się na ciele kobiety. Halucynacja – pomyślał. Jednak chwilę później zauważył całkiem wyraźnie, jak szponiaste łapska dokładniej obejmują jej piersi i ściskają mocno. Jęknęła. Za jej plecami rozprostowały się jakby utkane z czerni skrzydła.  Gadzi łeb podniósł się i wyłonił z jej ciała. Bestia usiadła na ścianie za wezgłowiem łóżka. Michał śledził jej powolne, monotonne ruchy. Ogarnęło go przerażenie. Jednocześnie rozkosz promieniowała z dołu falami ciepła, oblewając całe jego ciało. Istota zaczęła spełzać po ścianie w kierunku jego twarzy. Gdy szczytował, rzuciła się na niego z rozwartą paszczą. Krzyk chłopaka zlał się z krzykiem kobiety, która w przypływie największej rozkoszy zdarła paznokciami skórę z jego piersi.

            Do pokoju wszedł recepcjonista. Poczuł unoszący się w powietrzu słodkawy zapach krwi. Dostrzegł ciemne plamy na ścianach i podłodze. W słabym świetle jaśniejącego za oknem neonu dostrzegł ciemny kształt leżący w pościeli. Po drugiej stronie pokoju dostrzegł szczelinę światła. Wszedł do łazienki i zobaczył kobietę, która stała pod prysznicem ze spuszczoną głową. Pozwoliła, aby woda ściekała po niej, spłukując krew. Jej ciało pokrywały blizny, jakby ktoś tworząc tatuaż wszystkie jego warstwy położył jednocześnie, nie dając skórze odpocząć.
            Mężczyzna skrzywił się na ten widok. Kobieta dyszała ciężko. Była wyraźnie wyczerpana.
            – Znów trzeba będzie wymienić zasłony i pościel – zaczął z wyrzutem. – Będę też musiał pomalować ściany. Mogłabyś bardziej uważać.
            Kobieta nawet nie drgnęła, ale dało się słyszeć jej słaby głos:
            – Wiesz, że to nie moja wina… Jest żarłoczny. Zawsze był. Przecież go znasz.
            – Lubisz to – mężczyzna wzruszył ramionami. – Lubisz, gdy jest właśnie tak.
            Tym razem kobieta odwróciła się w jego kierunku. Z przodu było jeszcze gorzej. Jej ciało przypominało otwartą ranę, jakby weszła w ogień, a jej skórę pokryły oparzenia.
            – Wiesz, że to lubimy.
            – Wyglądasz okropnie – odparł mężczyzna, krzywiąc się jeszcze bardziej.
            Uśmiechnęła się, jakby właśnie usłyszała komplement. Podeszła do niego i pocałowała namiętnie w usta.
            – Za parę dni nie będzie śladu.
            Kiwnął głową.
            – Żyje?
            – Sam zobacz.
            Wrócili do pokoju i podeszli do łóżka, na którym leżał chłopak. Krwawił obficie i na pierwszy rzut oka nie żył. Podobnie jak kobieta, również on miał ciało pokryte misternie utkaną siatką blizn. Przyglądając się dokładniej, można było rozpoznać kształty, jakby części ciała potężnego gada. Mężczyzna położył dłoń na jego tętnicy udowej i wyczuł słaby puls.
            – Kiepsko z nim – zawyrokował.
            – Najgorsze już za nim. Teraz z każdą chwilą będzie silniejszy. One dodadzą mu sił.
            Wskazała na jego tors, przez który biegła zionąca rana, jakby ktoś usiłował rozedrzeć go na pół. Mężczyzna ostrożnie rozszerzył ją i przez jego twarz przemknął ledwie zauważalny uśmiech. Wewnątrz młodego ciała dostrzegł niewielkie, przypominające ikrę, jaja.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz