poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Żywa legenda literackiego zniszczenia - EDWARD LEE - Wywiad dla OnH

Mam dziś wielką przyjemność porozmawiać z najstraszniejszym pisarzem Ameryki – tak przynajmniej mówi o nim Stephen King. Pisarzem, którego powieści wydane w Polsce można policzyć na palcach jednej ręki. Jednak ze względu na styl, warsztat i gatunek jaki uprawia, w kraju nad Wisłą ma także wielu fanów, do których i ja się zaliczam.

Panie i Panowie. Żywa legenda literackiego zniszczenia - EDWARD LEE -Zapraszam

                                                                                                                                     Edward Lee

Witam.
Edward, o ile się nie mylę byłeś w Polsce trzy razy. Pierwszy raz w 2012 roku na Polconie podczas polskiej premiery twojej powieści "Golem", rok temu podczas Dni Fantastyki i teraz w lipcu. Słyszałem, że te ostatnie wizyty mają pewien szczególny cel. Piszesz podobno horror z Wrocławiem w tle. Dlaczego zdecydowałeś się osadzić  fabułę właśnie w tym mieście?

Tak właściwie byłem we Wrocławiu już cztery razy; w zeszłym roku odwiedziłem go dwukrotnie. Wrocław jest moim ulubionym miastem na Ziemi, żadne inne miejsce jakie widziałem nie da się z nim porównać. Posiada starodawną atmosferę wtopioną w widowiskową, nowoczesną metropolię i dla mnie jest to fascynujące. I tak, zamierzam napisać powieść grozy osadzoną we Wrocławiu. Jest już dobrze rozplanowana, ale muszę najpierw dokończyć dwa inne projekty. Mam nadzieję, że oficjalnie zacznę ją pisać na początku 2015 roku.



Możesz nam zdradzić o czym będzie książka?

Nie za wiele! Nie chcę zapeszać! W intrygę będzie zamieszany Amerykanin przyjeżdżający do Wrocławia, aby zbadać sprawę zaginięcia. Osoba o której mowa zaginęła w domu uznawanym za nawiedzony. Książka będzie BARDZO okultystyczna, bardzo demoniczna i, w pewnym sensie, bardzo religijna. A nawiedzony dom nie jest wcale główną atrakcją. Będzie nią INNY dom, ukryty gdzieś we Wrocławiu. Wątpię, czy kiedykolwiek wcześniej byłem tak podekscytowany projektem literackim!


Napisałeś ponad pięćdziesiąt książek, dziesiątki opowiadań. Jak to się zaczęło? Skąd pomysł, aby zostać pisarzem?

Dzięki przeczytaniu wielu dzieł Lovecrafta w późnym wieku nastoletnim odkryłem wspaniałość literatury grozy. Tuż po tym zacząłem czytać współczesnych autorów: Jacka Ketchuma, Richarda Laymona, Stephena Kinga itp. W tym czasie uczyłem się już na uniwersytecie, miałem zostać nauczycielem literatury angielskiej, ale kiedy czytałem horror, uderzyło mnie to jak błyskawica: jak fajnie byłoby pisać horrory. I BUM! – rzuciłem uczelnię podczas mojego ostatniego semestru nauki, zacząłem pisać i nie tak długo po tym sprzedałem moją pierwszą powieść. Miałem sporo szczęścia, że znalazłem się we właściwym miejscu o właściwym czasie!




Powiedz, czy traktujesz którąś ze swoich publikacji ze szczególnym sentymentem? Jest taka książka? Może kilka?

Tak osobiście, to ulubioną powieścią z mojego dorobku jest dla mnie „Infernal Angel”, ale nie wiem dlaczego. To po prostu bardzo różnorodna książka, w której dzieje się dużo nowych rzeczy i wydaje mi się, że czytelnicy mocno utożsamiają się z bliskością, jaką dzielą ze sobą jej bohaterowie. Bardzo lubię także moje hardkorowe książki, szczególnie „Minotauress” oraz „Header 2”. Nie starczy mi słów by opisać jak świetną zabawą była praca nad nimi.




"Żywa legenda literackiego zniszczenia", „Najstraszniejszy facet Ameryki” takie zdania można przeczytać na okładkach twoich książek, wydawanych w Polsce. Skąd pomysł na taki styl pisania? Na tworzenie horroru ekstremalnego?

Zasadą Numer 1 pisania jest „Zawsze pisz takie książki, jakie sam chciałbyś przeczytać”. Mimo że bardzo lubiłem horrory pisane we wczesnych latach 80-tych, za każdym razem przychodziło mi na myśl, że dostarczałyby dużo więcej rozrywki, jeżeli miałyby trochę więcej „mocy”, były trochę „ostrzejsze” w operowaniu detalami. Lecz zdawało się, że pewnych granic nie można przekroczyć, jeśli chce się wydać swoją prozę. Potem autorzy tacy jak Ketchum, Laymon czy John Shirley zaczęli wychodzić poza te granice, więc pomyślałem, że ja też to zrobię i użyje tego aspektu moich książek, aby zgłębić najmroczniejsze motywy kierujące ludzkością i najbardziej perwersyjne fantazje. Nie myślałem, że moje bardziej ekstremalne projekty zostaną przyjęte przez redaktorów lub zaakceptuje je rynek, ale na szczęście myliłem się!


Edward, czy są właśnie jakieś granice, których Ty nie przekroczysz? Jakieś tematy, których nie poruszysz nigdy w swoich powieściach, których unikasz?

Przez lata pytano mnie o to wiele razy i odpowiedź wydaje się zmieniać. Obecnie nawet najbardziej fantastyczna twórczość musi odzwierciedlać marginesy rzeczywistości, by zakotwiczyć w opowieści czytelnika. To znaczy, że musi zawierać WSZYSTKIE elementy rzeczywistości, nawet te smutne. Trzeba się odnieść do tego wszystkiego, kiedy postaci i/lub fabuła tego wymagają, a autor nie może ugiąć się pod ciężarem swojego obowiązku zaprzęgnięcia umiejętności twórczych do sprawienia, żeby czytelnik ZOBACZYŁ. Nauczyłem się już, że nie mogą istnieć żadne granice w fikcji, aby była ona szczera. Nie chodzi o to O CZYM piszesz, ale JAK o tym piszesz. To sekret, który oddziela bezużyteczne śmieci od wartościowych opowieści. Nie ma nic gorszego niż proza, której autor piszę ekstremę tylko po to, żeby być ekstremalnym. Wkładanie do książek groteski wyłącznie dlatego, że niektórzy ludzie poczują się nią urażeni, to po prostu złe pisanie. Jedno wiem o sobie na pewno: nigdy nie napisałem czegoś skandalicznego wyłącznie po to, by wzbudzało skandal. Autorzy, którzy to robią, muszą sobie uświadomić: ich twórczość jest do dupy!


W Polsce wydano trzy Twoje powieści. Odczuwam duży niedosyt :). Czy w najbliższym czasie to się zmieni?

Wedle mojej wiedzy „City Infernal” (zapowiadane jako „Miasto Piekielne” – przyp. tłum.) zostanie wydane w Polsce w 2015 roku. Bardzo liczę na to, że rzeczywiście tak się stanie, ponieważ to dobra książka, w dodatku ulubiona pozycja moich fanów w Ameryce. KAŻDY może się z nią utożsamić, nieważne jakie prowadzi życie czy gdzie mieszka. Ten cykl składa się z 4 książek i mam oczywiście nadzieję, że kiedyś wszystkie ukażą się w Polsce. A jeśli Kindle stanie się popularny w Polsce, nie widzę powodu, dla którego WSZYSTKIE moje książki nie miałby być dostępne w języku polskim. Czas pokaże!




Słyszałem, że cenzurowano Twoje książki czy może proszono o usunięcie pewnych fragmentów.  Co czuje w takim momencie pisarz?

To element branży. Jeżeli nie lubisz gorąca, nie wskakuj w ognisko! Cenzura jest po prostu częścią tego, jak robi się interesy. Czasem musisz coś wyciąć. Obecnie nie zdarza się to tak często jak niegdyś, z uwagi na wyżej wspomniane technologie. Ale dawniej, kiedy musiałem wyciąć scenę którą naprawdę uwielbiałem, po prostu zachowywałem ją i umieszczałem w innej książce!
OnH  - (ŚMIECH)


Sukuby, inkuby, golemy, potwory o których piszesz... Czytając twoje dzieła mam wrażenie, że to tylko temat mający nadać biegu akcji, zaś prawdziwe zło jest w nas samych, w ludziach? Zgadzasz się z tym stwierdzeniem?

Świadomie nie zgodziłbym się. Nie wiem, czy horror powinien być symboliczny bądź metaforyczny; dla mnie musi tylko dostarczać rozrywki. Piszę o potworach, demonach itp. ponieważ mnie fascynują, więc mam nadzieję, że moja twórczość pozwala mi dzielić tę fascynację z czytelnikiem (oraz że, tak po drodze, udało mi się spojrzeć na danego potwora w nowym świetle!). Podzielę się radą, którą daję początkującym autorom kiedy tylko mogę: nigdy nie próbuj pisać „ważnej” prozy, pisz „rozrywkową” prozę, a jeśli ci się to uda, stanie się ważna na swój unikalny sposób.
  

Powiedz proszę, jak wygląda kondycja literackiego horroru w Stanach? Zapewne to bardzo duży rynek czytelniczy? Możemy, tutaj w Polsce, to sobie tylko wyobrażać.

Jest ogromny. Ameryka to gigantyczny, różnorodny kraj, w którym żyje 340 milionów ludzi. Innymi słowy, jest ich wystarczająco dużo, by pomieścić większość rynków wydawniczych. Nawet mały, wyspecjalizowany procent czytelników prozy „kultowej” starczy, by publikowanie mało znanych gatunków książek przynosiło zyski. Jeżeli wydawca sprawia, że te mniej rozpoznawalne rodzaje książek są dostępne, wtedy rośnie odsetek czytelników, a przy Kindle, e-bookach i technologii druku na żądanie ryzyko jest dla niego dużo niższe. Jeżeli chodzi o Polskę, naprawdę mam nadzieję, że ktoś założy u was wydawnictwo typu „bizarro” i dopilnuje, by rozwinęło się ono odpowiednio. Wierzę jednak, że w końcu osiągnęłoby ono sukces, bo w miarę czasu polscy czytelnicy zmęczą się wciąż tą samą, starą pop-prozą. Będą chcieli czegoś nowego. Będą chcieli prozy, która zabierze ich w miejsca, gdzie jeszcze nigdy się nie znaleźli.

                                                                                                                  Edward Lee


Jakim człowiekiem jest prywatnie Edward Lee?

Nudnym, skrytym i bardzo szczęśliwym!


Czy masz jakieś hobby, które pochłania Cię równie mocno jak pisanie?

Tak, a ostatnio dałem mu się pochłonąć aż ZA BARDZO – chodzi o kręcenie filmów. W tej chwili produkuję i reżyseruje mój własny niezależny horror. I powiedziałbym, że koresponduje to z tym, co powiedziałem wcześniej. Robię taki rodzaj filmu, który sam najchętniej bym obejrzał. Będzie ŚWIETNY! (jeżeli chcecie poczuć o co w tym chodzi, wejdźcie na:

http://www.cityinfernalfilms.com/


Kwestia, która zawsze mnie ciekawi: co czyta Edward Lee?

Obecnie jedynymi rzeczami z współczesnego horroru, które czytuję, są właściwie te napisane przez moich przyjaciół. Pamiętam, że w latach 80-tych czytałem 2 książki dziennie i to było super. Ale teraz nie czytam zbyt wiele nowych pozycji, bo nie chcę wpuścić „głosu” innego autora do mojej głowy. Plus im więcej czasu spędzę na czytaniu, tym mniej mam go na pisanie. Acz każdej nocy czytam sobie ponownie jakieś opowiadanie Lovecrafta albo M.R. Jamesa. Każdej nocy od wielu, wielu lat!


Załóżmy że w Polsce organizowany jest konwent poświęcony literaturze grozy. Są szanse zaprosić na takie wydarzenie Edwarda Lee?

Chyba żartujesz?
Zjawię się na każdym polskim konwencie, na który zostanę zaproszony. Po prostu KOCHAM Polskę, uważam możliwość publikowania książek w waszym kraju za honor, a możliwość odwiedzania go za przywilej!

                                                                                                    Ed Lee i Tomek Czarny 2014


Edward dziękuję Ci bardzo, że zgodziłeś się napisać kilka słów dla fanów Twojej twórczości w Polsce.
Nie pozostaje mi nic innego jak liczyć na spotkanie na którymś z konwentów. Mam nadzieję, że jak najszybciej.

                                                                        Polskie wydania książek Edwarda Lee


                                                        Podziękowanie za umożliwienie przeprowadzenia
                                                                          wywiadu dla Tomka Czarnego

                                                             oraz dla Maćka Grzywacza za tłumaczenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz