wtorek, 21 października 2014

KFASON - Nic nie planujemy. Relacja i foto galeria.

     KFASON
                                                                                                         



Roz.1
Kraków przywitał nas Sodomą i Gomorą.



O jedenastej, w piątek wyruszyłem wraz z Pawłem i Ryśkiem w ekscytują, dwunastogodzinną podróż pociągiem do Krakowa. Tam, na drugi dzień miał odbyć się Festiwal horroru KFASON.
                                                       
 Długą podróż umilał mi prócz wspaniałego towarzystwa chłopaków ze Szczecineckiego Klubu Fantastyki,sześciopak piwa. Miejsca wykupione wcześniej, czekały na nas. Na początku naszej podróży było wręcz miło i wspaniale, jednak wraz z upływającym czasem, podróż zaczęła wydawać się nam masakrą. Pamiętam, że było moment, gdy byliśmy chyba gotowi, przeskoczyć do jadącego pociągu naprzeciwko. Nasza psychika zaczęła podpowiadać nam coraz większe głupoty. Jednak dotarliśmy. Dwanaście godzin - jakoś przeżyliśmy.
Na dworzec wyszedł po nas Piotrek Borowiec, facet, którego znałem z konkursu „Horror na Debiut”, publikacji na blogu OnH, oraz wielu rozmów za pomocą komunikatora fejsbukowego.
Ha ,cóż za świetny facet!
Do dzisiaj podziwiam go, że chciało się mu prowadzić bandę oszołomów, opowiadać o budowlach Krakowa i podpytywać o funkcjonowanie klubu. Poświęcił swój czas aby przeprowadzić nas przez miasto rozpusty. :D

Na początku, olbrzymi tłum, pijanych, ujaranych i radosnych ludzi, którzy wyleźli w miasto o dwudziestej trzeciej, niczym robale z gnojownika po deszczu, zafascynował nas. Mało co, nie daliśmy się tej atmosferze ponieść. Jednak z czasem, przedzieranie się przez nawalonych i chętnych zaznania tego stanu amatorów nocnego życia zaczęło nas męczyć. W końcu po minięciu historycznych ulic, obłożonych knajpami, dyskotekami i cholera wie czym jeszcze– cisza.

                                  Szczecinecki Klub Fantastyki i zaopatrzenie

Roz.2
„Nic nie planujemy”.

Bez większych problemów dotarliśmy do Olimpu na terenie uniwersyteckim. Tam prócz wymarzonego pokoju, czekało nas znowu balansowanie pomiędzy, tym razem bawiącą się młodzieżą studencką. Ryszard zamarzył aby znowu studiować. Po rozpłaszczeniu się w pokoju i pożegnaniu Piotra zabraliśmy się na nasz zapas. Zaplanowaliśmy chwilę porozmawiać, dopić piwo i iść spać. Oczywiście okazało się, że to niemożliwe. Dźwięki z zewnątrz kusiły jak księżyc w pełni kusi stado wilków.
Odwiedziliśmy zatem „Delikatesy studenckie” gdzie prócz alko, oferowano więcej alko, fajki i chipsy. Akurat coś dla spragnionych wędrowców, za których chyba się uważaliśmy.
W związku z zaopatrzeniem naszej lodówki, zaprzestaliśmy planować cokolwiek.
W windzie i recepcji minęliśmy się z chłopakami z The Analogs, okazało się, że pod naszymi oknami, w klubie jest punkowy koncert. GaGa, KSU i inni. Niestety już kończyli.

Sam pokój i akademik, to pierwsza klasa, jeżeli chodzi o komfort i wyposażenie. Wielkie gratulacje dla Magdy, że tak świetnie to zorganizowała. Pełni niejasnych myśli, bez planu, poszliśmy spać. Ranek miał przywitać mnie srogo.

Roz3.
KFASON

Kfason rozpoczynał się o dziesiątej. Dotarliśmy trochę spóźnieni. Od razu poszliśmy na prelekcję Pawła Matei dotyczącą polskiej klasyki grozy. Ciekawie, choć pamiętam podobną prelekcję Łukasza Radeckiego na Gryfconie.
Gości zaczęło przybywać. Na miejscu spotkałem Piotra Rozmusa, Tomka Czarnego
(z którym mam nadzieję zrobimy fajny projekt) i wyściskałem się z Tomkiem Siwcem z Zin Horror Masakry. Poklepaliśmy się przyjacielsko po plecach jak starzy znajomi. Świetnie, między innymi, po to tyle czasu się tam telepałem.
Nasza prelka zaczynała się o 14ej, mieliśmy kupę czasu.
Z czasem wyłonili się:  Stefan Darda, Maciek Lewandowski z Joaśką, Michał Stanowski, przybył Łukasz Kuc z koszulkami, o których post musiałem skasować ze strony wydarzenia, ponieważ poinformowano mnie o możliwości wytoczenia mi procesu za bezprawne wykorzystywanie loga czy czegoś tam.

 W gruncie rzeczy przez cały dzień udało mi się spotkać, lub zamienić kilka słów z prawie wszystkimi „aktorami” Kfasonu. Może zabrakło Łukasza Henela, czy Roberta Cichowlasa, ale to jeszcze nadrobię przy innych okazjach.

                                          Piotrek Rozmus, Stefan Darda i ja

O czternastej rozpoczęliśmy naszą prelekcję. Na początku było dosłownie  kilka osób, potem prawie wszystkie miejsca były zajęte. Opowiadałem o tym jak powstała strona Okiem na Horror i gdzie zmierza. Zająłem większą część czasu. Moi szanowni koledzy, po wszystkim stwierdzili, że praktycznie wszystko powiedziałem i nic im nie zostawiłem.
Widocznie nie mogę pierwszy zaczynać. Tym bardziej, że chyba przynudzałem o czym mogą świadczyć zdjęcia poniższe, oraz to, że Maciek Lewandowski,  który podobno przyjechał specjalnie z Wrocka aby mnie posłuchać – zasnął. No cóż. Potem okazało się, że jeszcze Norbert także sobie pospał. Ten chociaż mnie przeprosił (śmiech). Tam też wyjaśniono mi różnicę pomiędzy "kołem" a "klubem" i już będę się pilnował :)


Przedstawiliśmy okładkę kwartalnika nad którym pracujemy i jak dobrze pójdzie to na początku roku trafi w ręce fanów w formie papierowej. Udało się namówić świetnych twórców do tego projektu: Łukasza Henela, Łukasza Radeckiego, Simona Zacka, Piotrka Borowca, „Orła”, śpiącego Maćka Lewandowskiego, Mariusa C. Haulera.
Po prelekcji, zaliczyliśmy obiad z piwem w świetnym towarzystwie. Niestety nie dałem rady wypić piwa ze wszystkimi, nad czym ubolewam najbardziej.

Skakaliśmy z prelki na prelkę. Tomek Czarny fajnie opowiadał o możliwościach druku horroru ekstremalnego i o tym jak to wygląda od kuchni.  Na koniec tego spotkania z walizą wpadł Łukasz Radecki, który z miejsca usiadł i zaczął opowiadać. Następnie poprowadził własną, świetną prelekcję o najstraszniejszych momentach popkultury w kinie, literaturze, radiu czy kulturze. Stefan Darda podczas odpowiadania na pytania widzów, wspomniał o Szczecinku, co połechtało miło me podniebienie.

                                                                Dawid Kain, Tomek Czarny i Paweł Mateja

                                                             Stefan Darda

No i przyszedł czas na Galę wręczenia nagrody im Grabińskiego. Było trochę niedociągnięć technicznych (brak statuetek, słaby konferansjer, brak synchro z prezentacją multimedialną), ale chyba nie warto o tym pisać. Ważne, że dosłownie kilka osób z uporem doprowadziło do tego, że ta Gala się odbyła.

Oczywiście KFASON ma jedną poważną wadę. Odbywa się tylko w jeden dzień. Rozmawiałem z ludźmi, którzy nie byli pocieszeni, że muszą wybierać pomiędzy trzema toczącymi się w jednym czasie prezentacjami. Sam miałem wiele dylematów. Gdzie pójść?
Do dziś przepraszam mailowo znajomych z którymi, nie umoczyłem wąsa w piwnej pianie.
Przepraszam Was jeszcze raz. Ale nie dało się napić ze wszystkimi, ze wszystkimi porozmawiać, nawet uścisnąć dłoń, gdy do dyspozycji ma się kilka godzin w Krk.
A przed oczami dwunastogodzinną podróż do domu.
Tego żałuję najbardziej.
Może za rok.

Podsumowując: (skala 0-5)
- obsługa KFASONU, miejsce, zakwaterowanie, warunki techniczne – 5
-atmosfera – brak skali górej
- jakość i różnorodność prelekcji - 5
- Gala – 3
Uwaga główna – jeden dzień to za mało. Choć prelki szły płynnie i nie można było się nudzić, to trzeba było wybierać mniejsze zło. A ja telepiąc się dwa dni pociągiem CHCĘ WSZYSTKO.
Szczere gratulacje dla Magdy, że Ty to dziewczyno ogarnęłaś?

 Zapraszam do przejrzenia pozostałych zdjęć.

                                          Tomasz Mordumx Siwiec, ja i Michał Stonawski

                                           Ja z Łukaszem Radeckim

                               od lewej: ja ,Korsarz, Tomek Czarny, Stefan Darda, Krzysiek Maciejewski, Juliusz Wojciechowicz

                                                ja z Simonem Zackiem
                                           
              


                                         Rychu i Paweł uzgadniają listopadowe spotkanie z Łukaszem RADECKIM


                                           Piotrek Borowiec, nasz przewodnik i przyjaciel


                                           Z niezastąpioną Magdą


                                                          Z Pauliną Król


                                          moje ulubione. Wiszący Kazek Kyrcz i Dawid Kain


                                            Olka Vanish Łaniszewska i Norbert.

                                                           Franek Zgliński, Michał Stonawki i Korsarz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz