niedziela, 30 listopada 2014

Philip Pullman - Baśnie braci Grimm, ver. Bez cenzury

Spośród najsłynniejszych europejskich baśni,
mistrz fantastycznych opowieści, Philip Pullman,
wybrał 50, aby zaprezentować je w swojej odsłonie (…)
Wszystkie zostały przypomniane z całym ich okrucieństwem
 i odwagą obyczajową, a także opatrzone krótkim i fascynującym komentarzem”
(cyt. z okładki)





Jacob i Wilhelm Grimm przeszli do historii jako autorzy „Baśni domowych i dziecięcych” . Pierwsze wydanie ukazało się w 1812 roku i miało do 1857 roku - pięć edycji. Obok „Baśni z tysiąca i jednej nocy” można zakwalifikować je do najważniejszych zbiorów opisanych legend i opowieści jakie kiedykolwiek opublikowano.
„Baśnie braci Grimm dla dorosłych i młodzieży” w wersji bez cenzury zawierają kilkunastostronicowy wstęp i 50 opowiadań, wyselekcjonowanych przez Philipa Pullmana. Znajdziemy tam baśnie, czy opowieści zaledwie dwu stronice jak i dłuższe, znane i popularne jak choćby „Roszpunka”, „Jaś i Małgosia” czy „Czerwony kapturek”, ale także takie o których pierwszy raz słyszałem (choć tu ciężko się dziwić, skoro bracia zebrali ich ponad dwieście!).



Autor zbioru obiecuje nam, że w tej pięknej blisko pięćset stronicowej książce znalazły się baśnie najlepsze, najciekawsze, oczyszczone ze wszystkiego, co mogło powodować problemy w odbiorze przez czytelnika.

Ze szczególnym zainteresowaniem przeczytałem wstęp. To w nim, P.Pullman zwraca uwagę na sprawy oczywiste, dotyczące baśni nie tylko braci Grimm, lecz wszystkich. Dopiero po przeczytaniu wstępu faktycznie zdałem sobie sprawę, że postaci mają ubogie życie wewnętrzne, nie znajdziemy w baśniach ni krzty psychologii. Są ludzie dobrzy i ludzie źli, ich motywy są oczywiste. Bardzo rzadko bohaterowie baśni mają imiona. Zazwyczaj ukazywani są ze względu na status społeczny: żebrak, księżniczka, młynarz itd. Opcjonalnie mogą być nazywani elementem stroju: Czerwony Kapturek, Niedźwiedzia Skóra, czy całymi grupami: 12 tańczących księżniczek. Niewątpliwą zaletą baśni jest także szybkość akcji, otrzymujemy niezbędne fakty, przechodzimy z wydarzenia na wydarzenie. Akcja ciągnie nas za sobą niczym wir, aż do samego finału. Zazwyczaj dobrego, choć jak widać w wersji baśni braci Grimm wydanych przez Albatrosa, niekoniecznie dla tych negatywnych charakterów.

Weźmy dla przykładu wilka.
 Jakoś nie pamiętam aby w znanej mi wersji, biedaczysku napełnili brzuch kamieniami – kamulce znosił sam Czerwony Kapturek. Po zaszyciu zgrabnie rany, wybudzono wilka, który w panice uciekał, jednak kamienie tak mu ciążyły, że padł martwy, a myśliwy zdarł z niego skórę i zabrał ją do domu. W tym samym zdaniu dowiadujemy się,  że babcia dalej jadła ciasto i pila wino, oraz „Wszyscy troje byli bardzo zadowoleni”. 
Co tu się dziwić, babcia uratowana a wilk ciągnąc pełnym brzuchem po ziemi, po prostu nie wydolił.

Tego typu smaczki znajdujemy praktycznie w każdej baśni. Ciężko jest wybrać także, tą jedną, która podoba się nam najbardziej. W tym świetnym przekładzie, każdą odkrywamy na nowo. W każdej znajdziemy choć odrobinę makabry. Jest to wspaniała zabawa, ponieważ baśnie czyta się szybko, praktycznie ekspresowo, a nieznane dotychczas zakończenia, czy nawet całe elementy powodują, że tak naprawdę jest to coś zupełnie dla nas nowego.

Nie mogę się oprzeć aby nie przytoczyć fragmentu, nieznanej mi dotychczas baśni pt: „Całun”

Żył raz mały chłopiec (..) tak słodki i piękny, że wszyscy go uwielbiali,
 a matka kochała go najbardziej na świecie.
 Pewnego razu nagle zachorował i umarł.(…)
Wkrótce potem, po pogrzebie, dziecko zaczęło się pojawiać
 nocami, w miejscach gdzie siadywało i bawiło się za życia.
 Jeśli matka płakała ono również płakało (…)
Aż pewnej nocy chłopiec pojawił się w białym całunie,
w którym go pochowano.
Na głowie miał mały wianek, który też włożono do trumny.”

Po namowie, aby matka przestała go opłakiwać, synek przestał się pojawiać.

 „Syn nigdy więcej się już nie pojawił – odtąd spał spokojnie w małym łóżeczku pod ziemią”

Każda baśń, na koniec opatrzona jest komentarzem P.Pullmana. Jest to interesujący zabieg i czytelnik, może się zastanawiać, po co komentować tak prostą w swojej formie baśń?
Otóż, w podsumowaniu otrzymujemy kilka informacji, które dopełniają tła i stawiają kropkę nad „i”.  
A mianowicie:
Źródło, czyli od kogo baśń została zasłyszana, spis podobnych historii czy opowieści z innych krajów i uwagi autora, które same w sobie są bardzo interesujące, zawierające często genealogię powstania utworu czy luźne uwagi typu :

„Opowieść ta nie ma sobie równych pod względem piękna, grozy i doskonałości formy”

Książka, jest świetnie wydana. Twarda oprawa, żłobione litery na okładce, świetna grafika okładki, zszywane strony - są to na pewno plusy tego wydania. Ja jestem zachwycony! Obowiązkowa pozycja w biblioteczce, lecz z czytaniem dzieciom na razie się wstrzymajcie.



Jeden z ulubionych cytatów:

„ Rusałki, boginki, syreny i topielice zawsze zapowiadają kłopoty,
 niezależnie od tego, jak się nazywają. Nie ma wyjątków od tej reguły.”

Wyd. Albatros 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz