środa, 12 sierpnia 2015

"Mira i potworki. Znowu razem". Cykl: Potworki czytają #22

Dzięki niebezpiecznej akcji odbicia Przywódcy Potworów z Urzędu, Mirze udaje się nie tylko zyskać dla wuja uniewinnienie, ale również wchodzi w posiadanie wszystkich niezbędnych składników lekarstwa, które ma uleczyć złamane serce jej mamy. Zaczyna wierzyć, że los jej sprzyja, a to co złe, powoli zmierza ku dobremu końcowi. Nic bardziej mylnego. Przywódca Potworów rozpoznał Mirę i ma zamiar zemścić się na niej. Najpierw jednak postanawia jej pomóc, w końcu uratowała mu życie – sporządza dla niej lekarstwo. Czy Duval naprawdę zrobił coś dobrego, a może to podstęp? Czy byłby zdolny do takiego okrucieństwa? Mira nie ma jednak czasu się nad tym zastanawiać, musi zdążyć na czas podać lekarstwo matce (zaryzykować) i tu zaczynają się problemy. W drogę wchodzi jej Tempelman, który po swojej ostatniej porażce przeszedł przemianę nie tylko zewnętrzną (w skutek wypadku) ale i wewnętrzną. Porządek i zasady, jakimi się kierował, przestały mieć dla niego znaczenie. Podobnie jak Duval, o wszelkie niepowodzenia obwinia Mirę. Uważa, że to przez nią utracił zdolność odróżniania dobra od zła, dlatego postanawia uniemożliwić jej uratowanie mamy... 

W piątym tomie autor skupia się na problemie granicy między dobrem, a złem. Ona istnieje, ale nie zawsze jest
jasna i klarowna. Autor zmusza czytelnika do zastanowienia się nad poczynaniami moralnymi poszczególnych postaci. Czy źli mogą czynić dobro? Czy dobrzy mogą postąpić źle? Jak oceniać czyjeś postępowania: po skutkach, czy intencjach? Czy istnieje różnica między człowiekiem, a potworem? Duval przechodzi przemianę w potwora (przynajmniej tak mu się wydaje, gdyż tak naprawdę nadal pozostaje człowiekiem). Oszpecenie w skutek wypadku obrazuje jego wewnętrzną brzydotę. Sam Duval dochodzi jednak do jeszcze jednego wniosku, uznaje że bardzo dobrze się stało, bo aby pokonać wroga trzeba się stać takim jak on. Będąc człowiekiem stał się bardziej potworny, niż potwory z którymi walczył. Pozostaje pytanie: czy było warto? Symboliczna jest w tej kwestii również scena, w której Mira znajduje matrioszkę. Po kolei otwiera ją, wyjmując z jej wnętrza coraz to mniejsze laleczki. Różnią się one nie tylko wielkością, ale również stopniem przemiany w potwora. W samym wnętrzu człowieka siedzi coś, co czeka by wydostać się na światło dzienne. Problem polega na tym, że nie raz to coś się z nas wydostanie, a my będziemy musieli mieć na tyle siły, bo to pokonać. Świat, który zbudował dla czytelnika autor, nie jest światem jasnych zasad. Autor pokazuje, że łatwiej jest żyć w poukładanej i określonej rzeczywistości, ale niestety rzeczywistość taka nie jest, choć bardzo byśmy chcieli by taka była. W momencie, gdy zaczyna się uwzględniać alternatywy i odcienie, wszystko się komplikuje. Życie nie jest jednoznaczne, wymaga nieustanej interpretacji oraz wartościowania. Dla bohaterów opowieści busolą moralną oraz celem, nadającym wartość wszystkiemu, jest dobro rodzinne.

Ostatnia część przygód Miry to pełne zwrotów akcji przygody oraz mrożące krew w żyłach wydarzenia: deformacje, przemiany, uszkodzenia ciała, śmierć, tortury, spiski, krwawa zemsta. Czytelnik nie raz zostanie postawiony w sytuacji obserwatora bardzo dramatycznych wydarzeń. Autor przedstawia w opowieści również najstraszniejszą ze wszystkich dotychczasowych lokacji – Kryptoklinikę, tonącą w mroku ogromną budowlę, gdzie leczy się potwory oraz ludzi. Na podłodze w przychodni widać świeże plamy krwi, a na półkach w laboratorium stoją: słoiki z gałkami ocznymi, wysuszone i zakonserwowane ludzkie szczątki, monety zdjęte z powiek morderców, bandaże mumii, pigmenty z ludzkiej skóry, zęby zmarłego kanibala. Miejsce to jest wyjątkowo makabryczne, a jego zwiedzenie długo pozostanie w pamięci, oczywiście nie tylko ze względu na pełną grozy atmosferę, ale również na wzruszające spotkanie rodzinne. Nie dziwi, że autor wybiera szpital, miejsce życia i śmierci, na arenę ostatecznych starć między bohaterami. 

Cała fabuła opowieści o Mirze została zbudowana wokół usilnych prób dziewczynki, by scali rodzinę. Dorosły czytelnik domyśli się, że to jej się uda, młodszy jednak bardziej da się zwieść sztuczkom autora, który do końca starał się trzymać w niepewności. Ljungqvist nie byłby sobą, gdyby nie dodał do zakończenia czegoś zaskakującego: nie decyduje się na ujawnienie największej tajemnicy jaka otacza los Miry. Dlaczego? Cóż, w życiu trzeba pogodzić się z tym, że pewne tajemnice nie zostaną przed nami odkryte. Mimo, iż czytelnik tego nie zobaczy, przygoda dziewczynki nie kończy, całe życie jest dopiero przed nią. Podróż jaką odbyła stanowiła dla niej lekcje życia, podczas której zdobyła przyjaciół i przysporzyła sobie wrogów, nauczyła się odpowiedzialności, samodzielności, odwagi, ale przede wszystkim zrozumiała, że czasem trzeba przekraczać granice, bo nic nie jest tylko czarne, albo tylko białe. 
Alicya Rivard,
[potworkiczytaja.blogspot.com] 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz