środa, 30 listopada 2016

Luca D`Andrea - Istota zła

ISTOTA ZŁA

Pojawienie się tej książki na rynku wydawniczym zostało przez wielu czytelników uznane za naprawdę duże wydarzenie literackie. Śmiało mogę napisać, że świat oszalał na punkcie Luca D’Andrea, a prawa do książki zostały wykupione przez wydawców z ponad 30 krajów jeszcze przed premierą we Włoszech. Z dnia na dzień autor „Istoty zła” został postawiony w jednym rzędzie obok Jo Nesbo, Lovecrafta oraz  Kinga. Czy zasłużenie? Musicie ocenić sami….

Jeremiah Salinger, filmowiec dokumentalista, przeprowadza się wraz z żoną i córką do Siebenhoch, małej wioski u podnóża włoskich Dolomitów. Mężczyzna planuje nakręcić dokument o pracy miejscowych ratowników górskich. Niestety jedna z akcji ratunkowych, w której uczestniczy, kończy się tragicznym wypadkiem, a Jeremiah jako jedyny cudem unika śmierci. Nękany atakami paniki, a także poczuciem winy, natrafia na nigdy nierozwikłaną, mrożącą krew w żyłach zagadkę z przeszłości. Zagadkę masakry w wąwozie Bletterbach.


W kwietniu 1985 roku okolicę nawiedziła bezprecedensowa nawałnica. Miejscowi wciąż żyją w przekonaniu, że to ona przyniosła ze sobą klątwę. Najpierw doszło do brutalnego zabójstwa trójki wędrujących po górach młodych ludzi, a następnie do dwóch zaskakujących samobójstw mieszkańców wioski. Mimo że od tragedii minęło ponad trzydzieści lat, sprawa nigdy nie została wyjaśniona. Jeremiah za wszelką cenę pragnie dowiedzieć się, co tak naprawdę wydarzyło się w Bletterbach. Mieszkańcy są jednak przekonani, że w wąwozie czai się zło, którego lepiej nie budzić. Zło tak pradawne i groźne jak sama Ziemia…

Przede wszystkim pragnę podziękować autorowi za niesamowite trzy dni, które spędziłam na czytaniu „Istoty zła”. Podobało mi się w niej dosłownie wszystko. Od fenomenalnie odtworzonej atmosfery wioski, która na początku wydaje się idealnym miejscem do ucieczki od zgiełku dużego miasta po opisy miejsc, do których zabiera nas autor podczas całej historii. Wspaniałe jest to, w  jaki sposób została przedstawiona prawdziwa natura tego miejsca.
Na ogromną uwagę zasługuje sposób, w jaki Luca D’Andrea ukazał nam stany psychiczne głównego bohatera, jego chorobliwą wręcz obsesję i natrętne pragnienie rozwiązania zbrodni sprzed 30 lat. Niejednokrotnie podczas czytania myślałam o „Lśnieniu”, uważam, że „Istota zła” posiada elementy twórczości Kinga, jednak  w ogóle mi to nie przeszkadzało w kontynuowaniu lektury. Wręcz przeciwnie, udzieliła mi się ponura i psychodeliczna atmosfera książki. Wątek kryminalny został genialnie wpleciony w życie mieszkańców Siebenhoch, bo jak się okazuje, droga do rozwiązania  masakry prowadzi również przez głęboko skrywane sekrety tych ludzi.

Nie sugerujcie się tytułem, to nie jest opowieść o jakiejś pradawnej klątwie, o złu, które  można konkretnie nazwać. Zło w tej historii ma wiele imion. Jest nim potęga przyrody, która po raz kolejny pokazuje nam jak mało znaczymy i  jacy jesteśmy bezradni w konfrontacji z żywiołem natury.
Złem jest Bestia, która pojawia się w głowie Salingera. To również oznaka słabości naszego umysłu i lęków, które potrafią zdominować nasze życie. To taki rodzaj zła, który doprowadza do szaleństwa, obsesji i pogoni za prawdą, nie bacząc na cenę jaką przyjdzie nam za nie zapłacić.
Zdradzę Wam jeszcze  tylko, że finał jest szokujący!!!
Nie przegapcie okazji do przeczytania naprawdę rewelacyjnej i poruszającej powieści, jaką jest „Istota zła”.
Moja ocena to 10/10
Beata Sokołowska
Za egzemplarz do recenzji  dziękuję Wydawnictwu WAB 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz