czwartek, 7 września 2017

Artur Urbanowicz - Grzesznik

Podsumowanie najlepszych horrorów na blogu Oka w grudniu 2016 roku. Wśród znanych nazwisk, głośnych tytułów, jako najciekawszy polski debiut roku uznaję „Gałęziste” Artura Urbanowicza. Książka, która do dzisiaj ma swoich fanów i przeciwników, jedni nie widzą w niej nic odkrywczego, wytykają błędy autorowi, inni – jak ja – oczarowani są powieścią, która potrafi zmrozić serce. Całej pikanterii różnym opiniom dodaje fakt, że „Gałęziste” wydało wydawnictwo, bazujące na systemie vanity

Mija rok i Artur Urbanowicz pisze kolejną powieść. Tym razem wydaje ją Wydawnictwo GMORK, nakład rozchodzi się w dwa tygodnie od premiery, mocny marketing, pojawienie się jeszcze przed premierą kilku, jak nie kilkunastu przedpremierowych recenzji, własny fanpage strony, wszędzie w internecie „Grzesznik”. Pomimo, że GMORK nie jest dużym wydawnictwem – wydaje średnio trzy książki rocznie, to poziomu reklamy i jej częstotliwości nie powstydziłoby się niejedno o wiele większe wydawnictwo. Dużo w tym zasługi także autora.
Pamiętając więc „Gałęziste” i patrząc na machnę reklamową „Grzesznika”, musiałem zapoznać się z tym ostatnim tytułem. Ciekawość mnie zżerała, więc odrzuciłem inne książki i zacząłem czytać.

„Grzesznik” to historia zupełnie inna, niż fabuła i klimat poprzedniej powieści Urbanowicza. Niestety nie potrafię uniknąć porównań i cały czas mam przed oczami obrazy z „Gałezistego”. Na początku oczekiwałem kolejnej powieści w klimacie vilage horror, chociaż Artur niejednokrotnie wspominał, że to będzie bardziej thriller gangsterski niż powieść grozy. Nie chciałem wierzyć (śmiech). A jak wyszło? Proszę bardzo.

Gabriel Amorth, egzorcysta, sporządził klasyfikację pięciu stopni nękania człowieka przez złego ducha: kuszenie, dręczenie, obsesje, nawiedzenie i opętanie.
Zapomniał jednak o jeszcze jednym, najgorszym: gdy wszystko to spotyka cię jednocześnie…
Marek Suchocki "Suchy", boss suwalskiego półświatka, dowiaduje się, że jego najgroźniejszy konkurent wychodzi z więzienia. Nie czekając na dalszy rozwój wypadków, wraz ze swoimi wiernymi ludźmi postanawia raz na zawsze stawić mu czoło. Porachunki kończą się tragicznie – Marek spada ze schodów i doznaje silnego wstrząsu mózgu. Kiedy po tygodniowej śpiączce odzyskuje przytomność, okazuje się, że jego grupa została rozbita, a wszystkie pieniądze zarobione przez lata przestępczej działalności zniknęły. Jego przeciwnik, przez swoje brutalne i bezkompromisowe dokonania ochrzczony niegdyś przez media Grzesznikiem, daje się poznać jako genialny, niesamowicie inteligentny psychopata, który nie zna litości. Stawia Suchego przed wyborem – albo ustąpi, albo zostanie mu odebrane wszystko, czym tylko kiedykolwiek się cieszył. Na domiar złego, wkrótce po wypadku ujawniają się nowe, przerażające zdolności Marka…
Poznaj zaskakujące, niespotykane dotąd połączenie horroru i opowieści gangsterskiej w klimacie "Chłopców z ferajny"!*

Zacznijmy od tego, że „Grzesznik” nie jest powieścią grozy jaką moglibyśmy oczekiwać znajdąc poprzednią książkę autora. Faktycznie to powieść, gdzie światek miejskiej gangsterski odgrywa główną rolę. Przez pierwszych około sto stron poznajemy głównego bohatera, jego historię, rodzinę i „biznes”. Urbanowicz bogato opowiada o grupie przestępczej Suchego. Robi to tak sprawnie i ciekawie, że praktycznie zapomniałem, że oczekiwałem straszenia, grozy i demonów. Dostałem w zamian świetnie skrojoną powieść łączącą w sobie gangsterski kryminał z delikatną wstawką powieści grozy. Po setnej stronie wszystko zaczyna się zmieniać i wątek demoniczny i nadnaturalny bierze górę. Postaci są barwne (nawet te drugoplanowe), miejska dżungla średniej w sumie miejscowości, przedstawiona jest bardzo ciekawie, akcja powoli się napędza -jednak to nie zarzut – aby przyśpieszyć przed finałem i porwać czytelnika w historię stworzoną przez autora. Jest nie lada osiągnięciem i nie wiem czy Urbanowicz zrobił to świadomie, ale postać Samiela, tajemniczego gangstera jest o wiele ciekawsza, niż głównego bohatera. To kolejnych konfrontacji pomiędzy tymi dwoma bohaterami oczekiwałem najbardziej. Z jednej strony tajemnica, mrok i bezkompromisowość, a z drugiej zastraszony i z czasem zagubiony, już nie pewny siebie jak kiedyś człowiek, w którym autor pomimo jego przestępczej brutalności, starał się pokazać nam ludzką twarz Marka „Suchego” Suchockiego.

Ok. Z pewnością wielu z Was zainteresuje wątek nadprzyrodzony w powieści. Nie będzie tutaj pogańskich demonów i mrocznych zalesionych miejsc, które można było znaleźć w „Gałęzistym”. Miejska dżungla, także ma woje tajemnice i ciemne zakamarki, nie tylko w duszach jej mieszkańców. Mary, wizje, zjawy i duchy pojawiają się tutaj dość często, tworzą klimat, który ma pokazać beznadziejność sytuacji w jakiej znalazł się Suchy, w pewnym momencie jawa miesza się z sennymi wizjami, doprowadzając naszego bohatera niemal do szaleństwa. Budowane jest to idealnie, z wyczuciem. Urbanowicz tym razem nie wpada w pułapkę zamieszczenia na kartach powieści zbyt wielu pomysłów i nie ubarwia dodatkowo, niemal na siłę swojej powieści. Konsekwentnie trzyma do końca jedną linię i zamysł.

Urbanowicz zdecydowanie konstrukcją powieści, barwnymi postaciami, przedstawieniem relacji pomiędzy gangsterami, dialogami i samą przemianą Suchego, wytrąca argumenty osobom, które zarzucały autorowi w „Gałęzistym” niedociągnięcia na tych płaszczyznach. Mało tego, jak zwykle dokładny, niemal aptekarski research robi robotę, co widać.

To wszystko świadczy o tym, jaką drogę Artur Urbanowicz przeszedł jako autor pomimo tak krótkiego czasu. „Grzesznik” jest pod względem warsztatowym lepiej napisaną książką, niż „Gałęziste”. Bardziej rozbudowaną, jednak trzymającą się w ramach jakie autor sobie założył.
To książka, która spodoba się czytelnikom wielu gatunków, solidnie przygotowana i świetnie napisana. 
Tylko…. Jakoś tak brakuje mi Natalii (czytelnicy „Gałęzistego” pewnie wiedzą o co chodzi).

Polecam!



*notka Wydawcy.



1 komentarz: