czwartek, 21 września 2017

G. X. Todd - Obrońca



Świat uległ zniszczeniu. Rozsypał się przeszło siedem lat temu. Podobno to wszystko przez głosy, które ludzie słyszeli w swoich głowach. Szeptały, namawiały do najgorszego, zachęcały do zagłady. Stało się… Ludzkość posłuchała doprowadzając swój gatunek na skraj wyginięcia.
Teraz po miejscu, które kiedyś było znane jako Stany Zjednoczone, wędruje mężczyzna zwany Pielgrzymem. Na swoim motocyklu przedziera się przez zniszczone krajobrazy i setki leżących wszędzie ciał. Podróżuje bez konkretnego celu, jedynie po to by przetrwać. 

W tym postapokaliptycznym krajobrazie na próżno szukać drugiego człowieka. Nawet jeśli się go spotka, to lepiej go unikać. Nowy świat nie ceni sobie bliskich relacji i wzajemnej pomocy. Każdy chce przeżyć. Za wszelką cenę. Pielgrzym jednak zatrzymuje się na skraju pustej drogi, przy której kilkunastoletnie dziewczyna „sprzedaję” lemoniadę. Transakcją wymienną za niespotykany w tych czasach napój, ma być przewiezienie jej do Vicksburga, w którym jeszcze przed końcem świata mieszkała siostra dziewczyny. Pielgrzym – sam nie wiedząc czemu - godzi się na tę prośbę. Zdziwiony jest naiwnością tej młodej istoty, która zdaje się nie wiedzieć nic o współczesnym, niebezpiecznym świecie, w którym przyszło jej żyć. Nie wie też, że Pielgrzym słyszy głosy… Wybierają się we wspólną podróż, która ostatecznie splata ich losy na trwałe.

Z okładki dowiadujemy się, że „Obrońca” G.X. Todd to „postapokaliptyczny thriller czerpiący z klasyki gatunku”, że „wybija się ponad inne powieści”, a nawet to, że książka ta zasługuje, by umieścić ją w kanonie obok „Bastionu” Kinga, czy „Drogi” McCarthy’ego. Wszystkie te sformułowania wobec tytułu „Obrońca” są sporym nadużyciem, bo nie jest to z pewnością historia oryginalna, fascynująca, wybijająca się, a już na pewno nie taka, którą można równać z najlepszymi powieściami post-apo. 

Jedyną wyróżniającą się cechą tej książki są owe głosy, a wszystko inne jest zbitką tego, co znamy z literatury, czy filmów z tego gatunku. Po naprawdę dobrym i obiecującym początku, udajemy się w monotonną drogę znanych historii, utartych dialogów, schematów i niezwykle irytujących i naiwnych rozważań głównej postaci – dziewczyny o imieniu Lacey i jej wybawiciela – dziwnego osobnika o pseudonimie Pielgrzym.
Nie jest to też – wbrew temu co sugeruje opis - książka pełna przemocy, brutalności i okrucieństwa, które zgotował nowy świat. Zdarzają się mocniejsze momenty, ale na pewno nie oddają one we właściwy sobie sposób nastrojów post-apokaliptycznej zagłady człowieczeństwa. Mimo wszystko „Obrońca” G.X. Todd nie jest książką złą, bo jest przyzwoicie napisana, z trzymającą się sensu fabułą, ale na pewno nie jest odkrywcza, mocna i wybijająca się na tle innych powieści napisanych na ten temat. Jest to lekka lektura, raczej nie dla osób, które na literaturze postapokaliptycznej „zjadły zęby” i szukają nowych wrażeń. W „Obrońcy” ich nie odnajdą. 

G.X. Todd najwyraźniej w swej debiutanckiej powieści sama dość mocno inspirowała się powieściami, filmami i serialami, które dotyczyły świata po zagładzie. „Obrońca” jest taką fuzją gatunków, a owe głosy, które są motywem przewodnim powieści, nie są tu elementem wystarczającym, by uznać tę powieść za bardzo dobrą. Niemniej jest ona przyzwoita. Nie wiem jednak, czy sięgnę po kolejną planowaną część tego cyklu pod tytułem „Polowanie”, który już teraz jest ogłaszany jako obowiązkowa lektura dla fanów Stephena Kinga, Clive’a Barkera, czy Neila Gaimana. Być może, z ciekawości.

Autorka recenzji: Magdalena Wardęcka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz