wtorek, 23 sierpnia 2016

Grimm Fairy Tales #3

Gina to typowa pewna siebie nastolatka, uwielbiająca imprezy i skąpe ciuszki, nawet w środku tygodnia, kiedy wisi nad nią widmo szkoły z samego rana. Niestety, podobnie jak większość dziewcząt w jej wieku, musi liczyć się z tym, że rodzice mają trochę inne zdanie na temat tego, jak powinna spędzać wtorkowe wieczory. Po jednej z wywołanych różnicą zdań kłótni, dziewczyna nie wytrzymuje i postanawia uciec z domu. W tym szalonym przedsięwzięciu towarzyszy jej brat, który nie jest jednak tak entuzjastycznie nastawiony do równie karkołomnego pomysłu. Mimo wszystko, rodzeństwo trzyma się razem i wspólnie łapie stopa. Ich dobroczyńcą okazuje się kobieta prowadząca kursy na temat baśni na uniwersytecie, która z przyjemnością dzieli się z nimi prawdziwą historią Jasia i Małgosi.

Naszą podróż przez baśnie rozpoczęliśmy od zmagań z chłopakami, przeszliśmy przez marzenia i w końcu docieramy do najprawdopodobniej najlepiej nam wszystkim znanego tematu, jakim są problemy z rodzicami/opiekunami. Któż z nas ich nie miał? Nadopiekuńczość, przesadna troska, brak zrozumienia, bezustanne zakazy, nakazy, polecenia – czy nie tak to wyglądało lub nadal wygląda, kiedy w grę wchodzą odpowiedzialne za nas osoby? Tym samym, trzeci zeszyt „Grimm Fairy Tales” okazuje się bardzo
uniwersalny i miejscami możemy mieć wrażenie, że niektóre postaci przemawiają głosem naszych opiekunów. Sądzę, że jest to niewątpliwie wielki plus, ponieważ pomaga czytelnikowi identyfikować się z bohaterami w większym stopniu i jednocześnie czyni opowieść o Jasiu i Małgosi bliższą odbiorcy.

Warto jednak podkreślić, że kolejny zeszyt „Grimm Fairy Tales” to także kolejna spora różnica tonu, w jakim przedstawiane są te historie. Mam bowiem wrażenie, że tym razem interakcja świata realnego i baśniowego została zredukowana do minimum, co uwydatniło moralizatorską część opowieści. W pierwszej części granica między jawą a snem została przekroczona, w „Kopciuszku” zależność między realem i fikcją subtelnie zarysowała konwersacja na końcu komiksu, tymczasem teraz wszystko to opiera się głównie na naszych domysłach. Krótko mówiąc, interpretacja zakończenia oraz wszystkich delikatnych insynuacji zależy przede wszystkim od czytelnika, toteż to my decydujemy, na ile chcemy czytać między wierszami.

Na koniec kilka słów o podobieństwach. Wprawdzie jest to dopiero trzeci zeszyt, ale za interesujący uważam fakt, że już teraz możemy wyłapać pewne powiązania między wydanymi do tej pory częściami. Przede wszystkim, za każdym razem mamy do czynienia z tym samym wydaniem baśni, sporym tomiszczem w bordowiej oprawie ze złotymi zdobieniami. Co więcej, po raz kolejny pojawia się motyw wykładowczyni na uniwersytecie, której konikiem są baśnie. Czy jest to ta sama osoba? Jej wygląd na to nie wskazuje, ale kto wie, co kryje w sobie kontynuacja. A skoro o wyglądzie mowa, warto zwrócić uwagę na to, iż zarówno „matka chrzestna” z poprzedniego zeszytu, jak i wiedźma oraz pomocna nieznajoma z tego, mają niepokojąco wiele cech wspólnych. Czy ma to jakieś znaczenie? Póki co nie wiemy, ale przyszłość może nieść ze sobą naprawdę wiele niespodzianek.


Podsumowując, „Grimm Fairy Tales” to interesujący tytuł, któremu naprawdę warto poświęcić czas i uwagę, zaś trzeci zeszyt z powodzeniem może uchodzić za najbliższy każdemu czytelnikowi. Różnorodność poruszanej w serii tematyki sprawia, że lekturze zawsze towarzyszą inne doświadczenia i emocje, co urozmaica czytelnicze doznania.

Karolina Cebula

Dziękujemy za komiks OKAMI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz